sobota, 28 września 2013

Ulubieńcy #4

Cześć Dziewczyny!

Już po raz czwarty przychodzimy do Was z ulubieńcami danego tygodnia. Tutaj możecie znaleźć poprzednich - ulubieńcy 1 , ulubieńcy 2 oraz ulubieńcy 3.
Zapraszamy…


1.       Original Source, Bath Foam Chocolate and mint indulging – jesteśmy raczej typami dziewczyn „spod prysznica”, rzadko wybieramy długotrwającą, relaksującą kapiel, ale ten właśnie cudownie pachnący płyn zachęca nas do korzystania z wanny. Orzeźwiający zapach czekolady i mienty jest bardzo intensywny, a dodatkowym plusem jest opakowanie imitujące butelkę napełnioną czekoladą do picia.
2.       Wella System Professional, Regulate Tonic – natknęłyśmy się na niego w TK MAXX i od razu wiedziałyśmy, że musimy go mieć. Dlaczego? Bo nie widziałyśmy tego typu produktu wcześniej na drogeryjnych półkach. Produkt aplikuje się bezpośrednio na skórę głowy i zapobiega on przetłuszczaniu się włosów, pozostawia uczucie świeżości, zapewniając, że możemy cieszyć się tym efektem dłużej.
3.       Zalotka – kupiona wieki temu w drogerii, przeżywa teraz swój renesans, okazała się świetnym narzędziem do pracy, rzeczywiście zmienia wygląd naszych rzęs. Na co dzień można z niej zrezygnować, jednak na okazje nie wyobrażamy już sobie bez niej makijażu. Oczywiście marzymy o słynnej zalotce Shu Uemura, ale na razie ta sprawdza się bardzo dobrze.
4.       Garnier, Czysta Skóra Active, Roll-on przeciw niedoskonałością – nie można oczekiwać od niego cudu, nie jest jedynym rozwiązaniem na problemy skórne, jednak działa, łagodzi zaognione wypryski, przyspiesza ich gojenie, pozostawia na nich warstwę ochronną, a podczas aplikacji odczuwalny jest efekt chłodzenia.
5.       Essence, stay All Day w kolorze 09 for faires – świetny cień i świetny kolor różowo-brzoskwiniowo-złoty, który może być stosowany samodzielnie lub jako baza pod inne cienie. Delikatny i łatwo rozcierający się cień idealnie współgra z wieloma innymi odcieniami.

A jacy są Wasi kosmetyczni ulubieńcy w ostatnim czasie?

Pozdrawiamy,
O&A

czwartek, 26 września 2013

Loreal Elseve Volume Collagene (odżywka i spray ułatwiający rozczesywanie) – recenzja

Cześć Dziewczyny!

Jeżeli cierpicie z powodu oklapniętych włosów, które wyglądają na bardzo ciężki i tępe, to właśnie dla Was skierowany jest ten post J Przedstawiamy 2 produkty Loreal z serii Elseve Volume Collagene – odżywka nadająca objętość i spray ułatwiający rozczesywanie zwiększona objętość bez spłukiwania.


Co do zasady nie wierzymy w cudowne działanie tego typu produktów, ale chcąc jednak sprawdzić, czy zawiedziemy się i tym razem, postawiłyśmy na serię Volume Collagene od Loreal.

Odżywka nadająca objętości

1.       Obietnice producenta: „Po raz pierwszy w historii laboratoria L`Oréal zastosowały w produktach do pielęgnacji włosów Collagène CR, aby:
- odbudować strukturę włosów włókno po włóknie i nadać fryzurze objętość oraz gęstość,
- unieść włosy u nasady dla zwiększenia objętości. 

2.       Opinia:
Odżywka Loreal Volume Collagene w subtelny sposób unosi włosy u nasady i dodaje im objętości. Ponadto, nie obciąża włosów, nie wpływa na ich szybsze przetłuszczanie oraz ułatwia ich rozczesywanie. Odżywka ma dość gęstą konsystencję, dlatego bardzo ważne jest, aby aplikować małą ilość i rozprowadzić ją na całej długości, aż od nasady po same końce oraz dokładnie ją zmyć z włosów. Jest bardzo wydajna. Odżywka ta jednak nie miała właściwości regeneracyjnych i odżywczych, dlatego nie nadaje się do stosowania po każdym myciu.

Spray ułatwiający rozczesywanie:

1.       Obietnice producenta:Spray ułatwiający rozczesywanie – zwiększona objętość. Bez obciążania. Kolagen jest substancją czynną stosowaną w pielęgnacji skóry ze względu na swoje silne działanie wzmacniające. Spryskać włosy od nasady aż po końce. Aby uzyskać maksymalną objętość, czesać włosy, unosząc je od nasady. Nie spłukiwać. Do stosowania zarówno na włosach suchych, jak i wilgotnych.

2.       Opinia:
Spray Volume Collagene od Loreal jest skuteczny, jednak lepsze rezultaty osiągniemy stosując go na mokre włosy niż na suchych. Działa natychmiastowo, po jednym użyciu w widoczny, lecz delikatny sposób unosi włosy u nasady oraz dodaje im objętości. Spray faktycznie ułatwia rozczesywanie włosów. Nie obciąża włosów, nie wpływa na ich szybsze przetłuszczanie. Na plus należy także zaliczyć opakowanie wraz z dozownikiem, który sprawia, że aplikacja produktu staje się łatwa.

Lepsze rezultaty osiągniemy stosując oba produkty jednocześnie. Nie można jednak oczekiwać od nich spektakularnego efektu  uniesienia, jednak w stopniu delikatnym, ale wciąż widocznym, sprawiają, że włosy nabierają objętości oraz stają się bujne. Polecamy wypróbować i przekonać się na własnych włosach czy seria działa.

Miałyście styczność z tymi produktami? I czy polecacie jakieś inne dodające objętości?

Pozdrawiamy,
O&A

środa, 25 września 2013

Denko #1

Cześć Dziewczyny!

Dziś pokazujemy Wam nasz pierwszy post z popularnej na innych blogach serii Projekt Denko. Znajdują się w nim produkty, które zużyłyśmy i o których możemy tym samym powiedzieć kilka słów.  Do rzeczy…

(Krótka legenda:
Zielony – produkty godne polecenia
Czerwony – nie polecamy!
Niebieski – w zależności czego szukasz / średniak.)



Cece of Sweden, Cece Med+ oily hair shampoo – szampon przeznaczony do włosów tłustych, ma lejącą konsystencję, ale jest wydajny i co najważniejsze działa, włosy rzeczywiście się mniej przetłuszczają, są świeże i efekt ten utrzymuje się dłużej.

Syoss, Shine Shealing Hairspray z serii Glossing Hold wersja bardzo mocne utrwalenie – nadaje włosom blask, utrzyma w ryzach każdą fryzurę, jest bardzo silny, efekt na włosach utrzymuje się długo, niestety strasznie skleja włosy, są one sztywne w dotyku.

Gliss Kur, Hair Repair with liquid keratin complex ekspresowa odżywka regeneracyjna dla włosów farbowanych – sprawdziła się równie dobrze, jak odżywki z innych serii, dodaje włosom blasku i ułatwia ich rozczesywanie. Nie stosowałyśmy jej jako jedynej odżywki.

Sun Ozon, Samoopalacz w sprayu do normalnej i ciemnej karnacji – bardzo dobrze się sprawdził, łatwo się go aplikuje, nie pozostawia smug, efekt opalenia uzyskujemy bardzo szybko, a opalenizna wygląda naturalnie. Jedyne minusy to kiepska wydajność oraz okropny zapach.

Isana, Mydło w płynie Róża & Jogurt – Tajnie, wydajne, skuteczne, kremowa formuła, przyjemny zapach, czego oczekiwać więcej…

Isana, kremowy żel pod prysznic z mleczkiem z oliwek – jeden z naszych ulubionych, pięknie pachnie, ma kremową konsystencję, bardzo ładnie się pieni i pozostawia uczucie nawilżenia skóry.

Garnier, Skin naturals intensywna pielęgnacja suchej skóry ochronny krem do rąk – przyjemna, dość treściwa konsystencja, tyle, że nie zauważalny jest efekt odżywienia skóry dłoni, pozostawia tłustą warstwę, jednak nie działa dogłębnie, długotrwale. Nie wart polecenia.

Burberry, Burberry Brit for Women 50 ml – piękny, szykowny, elegancji zapach, długo się utrzymuje na skórze. Jednym słowem cudowny!

Sensique, zmywacz do paznokci bezacetonowy z kreatyną i witaminami A+E – bardzo dobrze sobie radzi ze wszystkimi lakierami, po prostu dobry produkt, który robi to, co ma w założeniu.

La Roche Posay Effaclar Duo – krem, który ponoć miał zdziałać cuda, osławiony na blogach, na pewno pojawi się jego oddzielna recenzja!

Essence, My skin moisturizing cream-gel – przeznaczony dla wszystkich typów skóry, okazał się dużym zaskoczeniem. Ma bardzo lekką formułę, która szybko się wchłania i tworzy uczucie chłodzenia, jest idealny pod makijaż, nie zapycha, nie pogarsza stanu skóry.

Lovely, False Lashes Mascara – uzyskamy nią dzienny, delikatny efekt, nie podkręca rzęs, ani ich nie wydłuża, po prostu je podkreśla. Średniak!

W7, Fruity Lip Balm – bardzo dobrze nawilżał usta, miał gęstą konsystencję, był wydajny, nie nadawał się do nałożenia pod pomadki, gdyż był odrobinę za tłusty, nie wchłaniał się.

Essence, Multi dimension w kolorze 39 Spicy – głęboki brąz z mnóstwem drobinek, niestety już go nie ma w kolekcji.

Lovely, Color Mania lakier do paznokci w kolorze 203 – jasny, pastelowy róż, pozbawiony drobinek, bardzo ładny kolor, ale średni lakier.

Golden Rose, Fashion Color w kolorze 75 – brzoskwiniowy odcień, idealny  na lato, pięknie wyglądał do opalonej skóry, ładnie się trzymał na paznokciach.

Miss Selene, lakiery w kolorach 140 (czerwono – pomarańczowy kolor, krótko utrzymujący się na paznokciach) oraz  199 (połączenie bordo i fioletu, bardzo ładny kolor, kryje przy 2 warstwach).   


I to już chyba wszystko. Nareszcie puste opakowania mogą spokojnie powędrować do kosza….
Czy miałyście do czynienia z którymś z tych produktów? Jakie były Wasze wrażenia?
Pozdrawiamy,
O&A

wtorek, 24 września 2013

5 top nail polish for fall

Cześć Dziewczyny!

Wczoraj oficjalnie powitaliśmy jesień, ale już od dłuższego czasu czuć było w powietrzu aurę zmieniającej się pory roku. Odstawiłyśmy wszystkie letnie kolory i rozpoczęłyśmy poszukiwanie tych bardziej stonowanych, jesiennych. Zobaczcie co wybrałyśmy do noszenia na paznokciach tej jesieni J

Od lewej: Sally Hansen Complete Salon Manicure 404 Greige Gardens, Essie wicked, H&M autumn sunset, Golden Rose z serii Selective 05 morning rose, Revlon 032 emerald city.


Sally Hansen Complete Salon Manicure w kolorze 404 Greige Gardens – bardzo neutralny kolor, będący połączeniem szarości i fioletu, zdecydowanie chłodny odcień. Ma gruby, wygodny pędzelek, którym pokryjemy całą płytkę paznokcia, aby uzyskać pełne krycie potrzebujemy 2 warstw.

Essie w kolorze wicked – jeden z najciekawszych kolorów w naszej kolekcji, jest w nim odrobinę czerwieni, brązu, czerni, można go określić jako głęboki burgund. Lakier bardzo długo utrzymuje się na paznokciach, 2 warstwy w pełni pokryją paznokieć.

H&M autumn sunset – miedziany kolor, będący połączeniem brązu i złota z dużą ilością złotych drobinek. Lakier kryje już przy jednej warstwie!!!

Golden Rose z serii Selective w kolorze 05 morning rose – jasny, pastelowy róż, który pasuej na każdą okazję I do każdego wieku, paznokcie wyglądają na zadbane. Aby jednak uzyskać kolor jak w opakowaniu potrzeba 3 warstw, które na szczęście bardzo szybko schną.

Revlon w kolorze 032 emerald city – głęboki, szmaragdowy odcień, który zawiera drobinki. Ma wykończenie matowe, długo utrzymuje się na paznokciach i bardzo łatwo się je aplikuje. Jedna warstwa wystarczy, aby uzyskać pełne krycie. Formuła lakierów Revlon jest jedną z naszych ulubionychJ

A Wy jakie lakiery proponujecie na jesień? Czy wprowadzacie w ogóle taki podział?
Pozdrawiamy,
O&A

poniedziałek, 23 września 2013

L’oreal Glam Shine lip gloss – recenzja

Cześć Dziewczyny!

Czasami mamy takie dni, że po prostu nie mamy ochoty na noszenie szminki, czasami czujemy jakby to było za dużo, a jeszcze kiedy indziej boimy się wysuszającego działania niektórych produktów do ust i właśnie wtedy z pomocą przychodzą błyszczyki Loreal Glam Shine.


Informacja od producenta: „Kosmetyk nawilża i pielęgnuje usta. Rewelacyjnie nabłyszcza usta dzięki migoczącym drobinkom masy perłowej. Usta nabierają zniewalającego uroku, przyciągają spojrzenia głębokim kolorem a zarazem olśniewającym blaskiem. Zawiera witaminę E i olejki roślinne. 

Kolory od lewej: 100 Goddess, 174 Sheer peach, 181 sheer grenadine

100 Goddess – brudny odcień różu, bardzo uniwersalny, będzie pasował do każdej karnacji, z mnóstwem migoczących drobinek, na ustach wygląda bardzo naturalnie
174 Sheer peach – piękny brzoskwiniowy odcień, który ociepla twarz, także zawiera mnóstwo drobinek, które są widoczne na ustach.
181 sheer grenadine – truskawkowy kolor, który nie posiada żadnych drobinek, bardzo delikatny.

Błyszczyki Loreal Glam Shine należą do naszych ulubionych. Pewnie chcecie wiedzieć dlaczego…
- pięknie wyglądają na ustach, podkreślają je i nadają im naturalny wygląd,
- są BARDZO (jak na błyszczyki) trwałe,
- mają półtransparentne wykończenie, kolor jest widoczny na ustach
- bardzo przyjemnie nosi się je na ustach, nie wysuszają ich, nie podkreślają suchych skórek,
- łatwa aplikacja,
- tworzą efekt tafli na ustach,
- błyszczyki zawierające drobinki migoczą na ustach i są bardzo widoczne (ale nie nachalnie),
- duża gama kolorystyczna,
- co ważne nie kleją się na ustach.
Po dłuższym stosowaniu tych produktów nie dopatrzyłyśmy się żadnych wad. Są to jedne z najlepszych błyszczyków jakie posiadamy w swojej kolekcji. Loreal – nie zawiedliście nas tym razem. Z całą pewnością możemy je polecić!

Czy miałyście do czynienia z tymi błyszczykami?

Pozdrawiamy,
O&A

sobota, 21 września 2013

Ulubieńcy tygodnia #3

Cześć Dziewczyny!

Już po raz trzeci przychodzimy do Was z kosmetycznymi ulubieńcami tygodnia, czyli takimi, które albo w tym tygodniu odkryłyśmy albo zwyczajnie były przez nas często używane.


1.       Krem ochronny z wit. A – kosztuje gorsze, a naprawdę działa! Można go stosować na noc jako balsam do ust oraz jako maść nawilżającą miejscowo na przesuszone miejsca:)
2.       Schwarzkopf Gliss Kur with liquid keratin complex ekspresowa odżywka regeneracyjna – odżywka bez spłukiwania, która idealnie sprawdzi się na dni, gdy nie mamy czasu, najlepiej jednak aplikować ją po zastosowaniu innej, nawilżającej w większym stopniu odżywki, pozostawia ona włosy miękkie i dodaje im blasku oraz ułatwia rozczesywanie:)
3.       Catrice Multi colour highlighter z kolekcji Candy Shock – powiedziałyśmy (a raczej napisałyśmy) o nim już wszystko – recenzja
4.       Maybelline The Colossal Volum Express 100% black – świetna maskara, ma głęboki odcień czerni, ładnie wydłuża i pogrubia rzęsy, wystarczy już jedna warstwa tuszy, aby je podkreślić, szczoteczka jest dość duża, więc należy uważać przy aplikacji,
5.       Sense&Body  pędzelek do cieni – pomimo jego podstawowego zadania, pędzelek idealnie nadaje się do aplikacji korektora zarówno pod oczami, jaki i w miejscach niedoskonałości. Może posłużyć także do rozprowadzenia cieni w kremie oraz nałożenia pigmentów. Bardzo wielozadaniowy pędzelJ

Czy miałyście do czynienia z tymi produktami? A jakie sprawdziły się u Was w tym tygodniu?
Pozdrawiamy,

O&A

czwartek, 19 września 2013

Matchy-matchy

Cześć Dziewczyny!

W dzisiejszym poście chcemy nawiązać do trendu zestawiania ze sobą jednakowych kolorów. Nasze kompozycje składają się z pomadek i lakierów do paznokci. Takie połączenie nie może zostać niezauważone J



Pierwsze zestawienie skupia się na kolorze brzoskwiniowego nude. Pomadka Bourjois Rouge Edition w kolorze 03 peche cosy ma ciepłe tony, jest jasnym odcieniem brzoskwini i ma matowe wykończenie. Idealnie dopasowany do niej lakier pochodzi z Wibo z serii Express growth w kolorze 410, który ma kremowe wykończenie, a jego kolor przypomina ciepły, stonowany, przybrudzony odcień brzoskwini. Kolory te pięknie podkreślają opaleniznę i pasują do każdej okazji, gdyż są naturalną odmianą koloru brzoskwiniowo-pomarańczowego.



Następna propozycja opiera się na jasnym odcieniu różu. Pomadka Astor z serii Rouge Couture w kolorze 101 Ballerine Pink to jasny, słodki róż. Ma niebieskie tony i kolor gumy do żucia. Ma matowe wykończenie i bardziej przypadnie do gustu posiadaczkom jasnej i chłodnej karnacji. Do kompletu należy dodać lakier z Wibo z serii Express Growth (lubimy je) w kolorze 411, który jak pomadka ma słodki, dziewczęcy odcień różu. Lakier ma kremowe wykończenie i delikatne drobinki (których nie znajdziemy w pomadce). Taki zestaw będzie tworzył zgrany duet J

A Wy jak lubicie łączyć kolory?

O&A   

wtorek, 17 września 2013

Catrice Candy Shock Multicolour Highlighter – recenzja

Cześć Dziewczyny!

Dziś chcemy krótko przedstawić Wam nowy produkt Catrice Multicolour Highlighter, który znalazł się w limitowanej kolekcji Candy Shock, którą możecie jeszcze dostać w sklepach;)



Słowo od producenta:
Wypiekany puder rozświetlający. Cztery kolory, jedno zadanie: nadać niesamowity blask .Daje twarz i dekoltowi piękny, promienny wygląd i lekko perłowe efekty. Idealnie dopasowane kolory uzupełniają się aby zapewnić nieskazitelną cerę z promiennym blaskiem.



Ocena:
Produkt z kolekcji niestety limitowanej Candy Shock występuje w jednym kolorze – C01 Vanilla Love i słusznie nazywany jest pudrem rozświetlającym, a nie rozświetlaczem. Ma idealny różowo-beżowy odcień, który po nałożeniu staje się transparentny. Puder nie zawiera żadnych drobinek, dlatego nie osiągniemy nim efektu kuli dyskotekowej;) Najlepiej sprawdzi się do stosowania na całą twarz, aby dodać jej delikatnego blasku, a całość wyglądała bardziej naturalnie. Stosowany jako typowy rozświetlacz w celu podkreślenia kości policzkowych, czy łuku brwiowego sprawdzi się słabiej, gdyż daje minimalny efekt rozświetlenia. Można go wykorzystać poprzez zaaplikowanie go na wcześniej nałożony rozświetlacz w formie płynnej, czy kremowej, a ten na pewno utrzyma się dłużej, dodatkowo efekt będzie spotęgowany, ale nie przesadzony. Świetnie sprawdzi się także jako puder ugruntowujący korektor pod oczami, dodatkowo rozświetli tą część twarzy. Sprawdzi się u osób ze wszystkimi rodzajami skóry, nawet skóry tłustej, gdyż po zastosowaniu tego produktu, cera staje się jedwabista, gładka, jednolita, ale nie tłusta i świecąca (!). Przedłuża trwałość makijażu i jest świetnym rozwiązaniem dla wszystkich nie lubiących płaskiego matu na twarzy. Polecamy!

Czy znacie jakieś inne pudry rozświetlające, nadające się do stosowania na całą twarz dla skór mieszanych/tłustych?

Pozdrawiamy,
O&A

niedziela, 15 września 2013

Ulubieńcy tygodnia #2

Cześć Dziewczyny!

Dziś przychodzimy do Was z kolejną porcją ulubieńców, czyli kosmetyków, które w jakiś szczególny sposób przydały nam się w tym tygodniu. Zobaczcie same…


1.       Tangle teezer – niby zwykła szczotka, a jednak… dobrze radzi sobie z rozczesywaniem włosów, nawet tych mokrych. Już z niej nie zrezygnujemyJ
2.       Catrice Gel eyeliner w kolorze 020 It’s mambo Nr. 2 – idealny głęboki brązowy kolor, bardzo łatwa aplikacja. Na plus zaliczamy także jego niewodoodporną formułę, bo pomimo, że nie jest najtrwalszym, to jednak łatwo się go zmywa przy wieczornym demakijażu. Dodatkowo brąz jest o wiele bardziej naturalny niż czarna kreska na oku.
3.       Krem Iwostin Sensitia krem nawilżający do skóry wrażliwe, skłonnej do podrażnień, alergicznej – zawiera hialuronian sodu, olej z pestek winogron, witaminę E; dobrze nawilża, jest bardzo delikatny, przynosi uczucie ukojenia skóry, dobrze się wchłania, pozostawia skórę wygładzoną. Plus za dużą pojemność – 50 ml.  
4.       Pędzel hakuro h85 – skośny, idealny do malowania brwi oraz do kresek, precyzyjny, cienki, bardzo łatwo się z nim pracuje, niezbędnik w każdej kosmetyczce.
5.       Nivea Lip Butter o smaku caramel cream – chyba nie wymaga komentarza, dlatego krótko: piękny zapach, świetne działanie, wydajność itd. Jeżeli nie macie, musicie spróbowaćJ

A jacy są Wasi bohaterowie tygodnia?


Pozdrawiamy,
O&A

sobota, 14 września 2013

Rimmel lasting finish & lasting finish by kate & lasting finish matte by kate (070 airy fairy, 101 & 16) – recenzja

Cześć Dziewczyny!

Dziś przychodzimy do Was z kilkoma słowami o pomadkach Rimmel z trzech serii. Pierwsza to chyba najsłynniejsza pomadka z firmy Rimmel w kolorze 070 airy fairy i pochodzi z podstawowej serii lasting finish. Druga to pomadka sygnowana przez Kate Moss – lasting finish by kate w kolorze 16 oraz ostatnia także z kolekcji Kate Moss – lasting finish matte by kate w kolorze 101. Przejdźmy do konkretów…



Obietnice producenta:
1.       Lasting finish - Jej bardzo delikatna, kremowa konsystencja umożliwia idealne pokrycie całej powierzchni ust. Nadaje wargom głęboki, intensywny i trwały kolor na wiele godzin, a jednocześnie nawilża i pielęgnuje usta. 
2.       Lasting finish by kate - Szminka jest jednym z kosmetyków Kate Moss Make Up Collection for Rimmel London, czyli kosmetyków sygnowanych własnoręcznym podpisem modelki. W kolekcji jest strażacka czerwień, jaskrawy róż, lila glamour, soczysty pomarańcz, pastelowy róż, beż nude lub perłowy – każda z nas znajdzie coś dla siebie. Ich formuła zawiera czarne diamenty, dzięki czemu nadają wargom intensywnego koloru, a technologia Color Protect sprawia, że utrzymują się na nich do 8 godzin!
3.       Lasting finish matte by kate - Kultowa szminka Lasting Finish w matowej odsłonie!
Ekskluzywna przyjemność aplikacji. Formuła wzbogacona pyłem rubinowym, który nadaje kolorowi głębię i intensywność oraz zapewnia matowe wykończenie przez cały dzień. Poczuj dotyk aksamitu!

Od lewej: 070 airy fairy, 101, 16

Ocena:
1.       Lasting finish w kolorze 070 airy fairy:
Zacząć trzeba, że pomadka ta uchodzi za odpowiednik słynnej pomadki Mac Crème cup. Choćby dlatego jest to produkt, który warto mieć w swojej kosmetyczce. Największym plusem jest zdecydowanie kolor, który pięknie i naturalnie wygląda na ustach. To idealny, dzienny róż z odrobiną złotego poblasku, który będzie pasował do każdej karnacji i każdego makijażu. Jest kremowa, więc łatwo rozprowadza ją się na ustach i ma dobre krycie. Jednak na tym koniec pochwał. Producent obiecuje nawilżenie, o którym mowy być nie może. Mało tego, pomadka wysusza usta, podkreśla wszystkie suche skórki, koniecznie musi być nakładana na wcześniej położona warstwę balsamu nawilżającego. Dodatkowo nie jest długotrwała. Pomadka ta zbiera w naszej opinii zbyt wiele pochwał, na które niekoniecznie zasługuje. Dla koloru zdecydowane TAK, dla formuły pomadki – NIE.
2.       Lasting finish matte by kate w kolorze 101:
Pomadka ta wypada zdecydowanie najlepiej (!!!) na tle pozostałych z serii Lasting finish. Przede wszystkim od reszty różni się tym, że ma matowe wykończenie. Kolor 101 to jasny róż z niebieskimi tonami, taki trochę Barbie pink, jednak w subtelniejszym wydaniu. Nadaje się do noszenia na co dzień. Jest bardzo kremowa, ma świetne krycie i łatwo się ją aplikuje. Trzyma się na ustach całkiem dobrze i mamy wrażenie, że mniej je wysusza niż jej poprzedniczka, jednak i tak wskazane jest zastosowanie balsamu nawilżającego pod spód. Formuła pomadki sprawia, że przyjemnie się ją nosi w ciągu dnia. Ta pomadka zasługuje na polecenie! Kolor – TAK, formuła – TAK!
3.       Lasting finish by kate w kolorze 16:
Kolejna bardzo popularna pomadka z szafy Rimmel. Numer 16 to ocień ciepłego różu, bez dodatku żadnych drobinek, czy poblasku. Formuła pomadki znowu jest kremowa, więc ma dobre krycie, ale jest też dość ciężka. Łatwo rozprowadza się ją na ustach, jednak podkreśla wszystkie mankamenty, suche skórki, wchodzi w zagłębienia. Jak reszta, wymaga balsamu nawilżającego jako bazy. Dość dobrze trzyma się ust. Pomadka ma wykończenie kremowe, prawie jakby matowe na ustach. Trudno jej coś zarzucić, jednak nie jest to produkt, który najchętniej wybiera się do noszenia w ciągu dnia. Ponownie dla koloru TAK, dla reszty NIEkoniecznie.


Jakie są Wasze doświadczenia z tymi pomadkami?
Pozdrawiamy,
O&A

piątek, 13 września 2013

Wibo eliksir (02, 06, 07, 08, 09) – recenzja

Cześć Dziewczyny!
Bohaterami dzisiejszego dnia są słynne już pomadki Wibo Eliksir, które stanowią dobrą alternatywę dla wszystkich pomadko-błyszczyków, które ostatnio zdają się robić karierę.


Obietnice producenta:Pomadka:
- nie wysusza ust i dodatkowo sprawia, że stają się aksamitnie miękkie,
- trwalsza niż błyszczyk,
- najmodniejsze odcienie sezonu.
Nabłyszczająca formuła pomadki zapewnia ustom nawilżenie nadając im soczysty kolor. W kolekcji znajduje się 8 modnych i klasycznych odcieni – wystarczy wybrać jeden z nich dla siebie i czarować pięknym uśmiechem. W palecie kolorów znajdą się odcienie różu, brązu i czerwieni. Lekka konsystencja pozwala na łatwe rozprowadzenie się koloru tworząc ochronną powłokę na ustach by prezentowały się nie tylko pięknie ale i zdrowo.

Na zdjęciu od lewej: 07, 06, 08, 02, 09.

Nasza opinia:
Pomadki od Wibo są nawilżające (efekt ten jest odczuwalny na ustach), nie trzeba nakładać pod nie dodatkowej warstwy balsamu ochronnego, nie podkreślają suchych skórek. Aplikacja jest bardzo łatwa, są miękkie przez co łatwo rozprowadza się je na ustach. Mają bardzo błyszczące wykończenie, z powodzeniem mogą zastąpić błyszczyk. Oczywiście nie mogą być długotrwałe, są to przecież pomadki nawilżające, dodatkowo półtransparentne. Dlatego też naturalnie wyglądają na ustach i trudno zrobić sobie nimi krzywdę. Dodatkowym atutem jest ich cena i jakość produktu, którą za tą cenę otrzymujemy. Za dobrze skompletowaną trzeba uznać gamę kolorystyczną, każdy znajdzie bowiem coś dla siebie, fanki jasnych róży, beży, nawet brązu, czy mocniejszych kolorów, jak czerwień, czy wiśnia. Jednak nawet najmocniejsze kolory nadają się do noszenia na co dzień. Nie mają pełnego krycia, a więc usta zachowują naturalny wygląd. Jedynym minusem, widocznym na pierwszy rzut oka, jest tandetne opakowanie, z którego niemalże od razu schodzą napisy. Ale to przecież zawartość jest najważniejsza…

Podsumowując,
Pomadki Wibo Eliksir to bardzo udany produkt, który powinien przypaść do gustu każdemu. Nawilżające, o wykończeniu błyszczącym, naturalnie wyglądają na ustach. Spośród 9 kolorów każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jak na tak niską cenę, produkt jest naprawdę wysokiej jakości. Polecamy gorąco!

Czy miałyście z nimi do czynienia? Jakie są Wasze ulubione kolory?

Pozdrawiamy,
O&A  

środa, 11 września 2013

Bourjois Color Boost (01 red sunrise & 02 fuchsia libre) - recenzja

Cześć Dziewczyny!

Kiedy pierwszy raz zobaczyłyśmy kredki Bourjois Color Boost na zagranicznych blogach, wiedziałyśmy, że będziemy musiały je mieć. Piękne kolory, poręczne (i na czasie) opakowanie oraz błyszczące wykończenie. Same zobaczcie jak się u nas sprawdziły…



01 Red Sunrise – malinowa czerwień, bardzo błyszcząca, bez drobinek


02 Fuchsia Libre – intensywny fuksjowy róż, bardzo błyszcząca, bez drobinek

Informacja od producenta:
Błyszcząca, ale transparentna pomadka nowej generacji Color Boost doda Twoim ustom blasku i optycznie je powiększy. Formuła pomadki Color Boost idealnie gładko się rozprowadza, pozostawiając na ustach przeźroczystą warstwę, która pięknie ożywia naturalny kolor ust. Lekka i nieklejąca konsystencja sprawia, że noszenie pomadki jest prawdziwą przyjemnością. Kolory są trwałe, a pomadka nie zostawia smug!
Wzbogacona ekstraktem z jedwabiu, zapewnia komfort i nawilżenie do 10 godzin.
Występuje w 4 odcieniach: 01 Red Sunrise, 02 Fuchsia Libre, 03 Orange Punch, 04 Peach on the Beach.
Zawiera filrt SPF 15. 

Opinia:
Bourjois Color Boost to pomadka w formie kredki, która pozostawia na ustach efekt błyszczyka. Jednak mają one niesamowitą pigmentację, nie trzeba budować koloru przez nakładanie kolejnych warstw, już jedna wystarczy do uzyskania pełnego krycia. Ponadto pomadki są nawilżające i dlatego bardzo komfortowo nosi się je na ustach w ciągu dnia. Dlatego też bardzo łatwa i przyjemna jest ich aplikacja. Forma kredki sprawia, że usta można dość precyzyjnie wyrysować, prawie jak przy użyciu konturówki. Kolejnym plusem, dość zaskakującym, jest rzeczywiście intensywny blask na ustach, który uzyskujemy. Nie podkreślają suchych skórek, wręcz przeciwnie widoczny jest efekt wygładzenia i nawilżenia ust. Bardzo naturalnie wyglądają na ustach, nawet intensywniejsze kolory. Pomadki trzymają się na ustach długo, jak na produkt nawilżający. Ich dużą zaletą (szczególnie latem) jest spf 15 – to zawsze coś! Mimo, że gama kolorystyczna jest mała, to jednak zasługuje na pochwałę, gdyż każdy znajdzie coś dla siebie, w skład kolekcji wchodzi jeden jasny, neutralny kolor brzoskwini – Peach on the Beach oraz 3 intensywniejsze: czerwony – Red Sunrise, różowy - Fuchsia Libre ora pomarańczowy – Orange Punch. Jedynym minusem (małym) jest to, że napisy na opakowaniu szybko się ścierają i nie wygląda już ono tak dobrze.

Podsumowując,
Kredki Bourjois Color Boost trzeba zaliczyć do produktów BARDZO udanych. Wygodne opakowanie, bardzo ładne kolory i wysoka jakość produktu gwarantuje przyjemność używania. W zasadzie jest to produkt w którym nie doszukałyśmy się żadnych wad. Polecamy wszystkim bardzo gorąco!

Czy miałyście z nimi do czynienia? Czy też jesteście takie zadowolone? I jakie są Wasze ulubione kolory?

Pozdrawiamy,
O&A

wtorek, 10 września 2013

L’oreal Rouge Shine Caresse (102 Romy & 200 Princess) – recenzja

Cześć Dziewczyny!

Od recenzowanego dzisiaj produktu oczekiwałyśmy wiele. Po pierwsze nowoczesna formuła łącząca pomadkę i błyszczyk. Po drugie piękne opakowanie. I po trzecie (najważniejsze) porównywanie do słynnych pomadek – lakierów do ust YSL Rouge Pur Couture Glossy Stain. A mowa o pomadkach w płynie od L’oreal – Rouge Shine Caresse.


102 Romy – klasyczny, jasny róż, zdecydowanie po chłodnej stronie, w opakowaniu zawiera drobinki, które są minimalnie widoczne po nałożeniu na usta, wygląda jak naturalny kolor ust;
200 Princess – czerwono – koralowy, ciepły kolor, który nie zawiera drobinek, ma bardzo dobrą pigmentację.



Producent obiecuje: Produkt idealny, który łączy cechy pomadki oraz błyszczyka, harmonia intensywnego koloru i blasku. 8 odcieni stworzonych na bazie wody zapewni uczucie nawilżonych ust, zaś delikatna konsystencja zagwarantuje długotrwały efekt. ”

Nasza opinia:
Produkt od samego początku zachwyca opakowaniem, które jest bardzo szykowneJ Kusi także jego formuła, która jest połączeniem lekkości  błyszczyka na ustach oraz pigmentacji i długotrwałość szminki. Zaczynając od zalet produktu, należy wskazać, że pomadki te nie wysuszają ust i nie podkreślają suchych skórek, równomiernie schodzą z ust, bardzo  przyjemnie się je nosi w ciągu dnia za sprawą lekkiej formuły. Wygodny aplikator sprawia, że aplikacja produktu jest bardzo łatwa. Na ustach delikatnie zasychają i nie są klejące. Kolor można stopniować, poprzez dokładanie kolejnych warstw. Mają wykończenie błyszczące. Nie mają właściwości nawilżających. Niestety opakowanie zawiera niewiele produktu (6 ml). Aby przejść dalej trzeba wprowadzić podział ze względu na kolor. 102 Romy jest kolorem tak delikatnym, że niemalże niewidocznym na ustach, minimalnie pomaga dołożenie kolejnych warstw, pigmentacja jest bardzo słaba, a sam błyszczyk średnio trzyma się ust (na pewno nie wytrzyma na ustach podczas jedzenia i picia). Bardziej przypomina delikatny błyszczyk niż pomadkę w płynie.  Z drugiej strony kolor 200 Princess ma zadawalającą pigmentację, wystarczy jedna warstwa, aby pokryć usta i uzyskać kolor widoczny w opakowaniu, dodatkowo utrzymuje się dłużej na ustach niż jego poprzednik (generalnie sprawuje się lepiej niż kolor 102 Romy).  

Podsumowując,
Jeżeli macie nadzieję, że pomadka L’oreal Rouge Shine Caresse nie będzie wymagała poprawek w ciągu dnia, to niestety będziecie rozczarowane. Trzymają się one na ustach przyzwoicie, ale jak na błyszczyk, daleko im do trwałości pomadek o formule long-lasting. Jednak ich dużym plusem jest to, że z ust znikają równomiernie, a ponowna aplikacja nie przysporzy trudności. Mają bardzo ładne wykończenie i na ustach wyglądają naturalnie, nawet intensywniejsze kolory. Dodatkowym atutem jest opakowanie, które ozdobi każdą kosmetyczkęJ
Ostatecznie, pomadki te zasługują na polecenie, są warte wypróbowania, jednak zalecamy wybór intensywniejszego koloru, gdyż zwyczajnie lepiej się sprawują.

Czy miałyście do czynienia z tymi pomadkami? Czy polecacie jakieś kolory?
Pozdrawiamy,

O&A

poniedziałek, 9 września 2013

Maybelline Color Whisper (Pink Possibilities, Coral Ambition, Mad for Magenta)- recenzja

Cześć Dziewczyny!

Hitem prawie minionego lata były masełka Maybelline Color Whisper. Po używaniu ich przez kilka miesięcy postanowiłyśmy napisać o nich parę słów, gdyż wbrew pozorom, świetnie sprawdzą się także w okresie jesienno-zimowym.


Maybelline przedstawiło naprawdę imponującą gamę kolorystyczną, spośród której wybrałyśmy odcienie: 130 Pink Possibilities, 310 Mad for Magenta oraz 430 coral ambition. Pomadki te różnią się między sobą w zależności od koloru. Zaczynamy!
·         130 Pink Possibilities – pastelowy róż, który ma kiepską pigmentację, co w jego przypadku nie jest minusem, usta wyglądają jak muśnięte koloryzującym błyszczykiem, pięknie się błyszczą, nie zawiera drobinek,
·         310 Mad for Magenta – głęboki odcień fuksji, bardzo intensywny, w przeciwieństwie do reszty ma bardzo dobrą pigmentację i zawiera delikatne drobinki.
·         430 coral ambition – pastelowa brzoskwinia, bardzo delikatny pigment, ma naturalny kolor, idealnie sprawdzi się przy mocniejszym makijażu oczu, ale także w makijażu typu no make up make up.


Nasza opinia:
Masełka bardzo przyjemnie nosi się na ustach. Co do zasady są nawilżające i nie podkreślają suchych skórek, jednak kolor 430 coral ambition jest w tym wypadku wyjątkiem – jeżeli mamy wysuszone usta, na pewno będzie je uwidaczniał. Połączenie nawilżającej pomadki z błyszczykiem sprawia, że ten jeden produkt zastąpi nam 3 inne – od teraz nie musimy nosić w torebce pomadki ochronnej, szminki i błyszczyka. Jednak nie jest to nawilżenie, dzięki, któremu na dobre można by zrezygnować ze sztyftów nawilżających. Pomadki te bardzo naturalnie wyglądają na ustach, co zawdzięczają swojej lekkiej formule. Intensywność koloru można stopniować przez dokładanie kolejnych warstw. Aplikacja jest bardzo łatwa, nie potrzeba lusterka, aby nałożyć je na usta. Opakowanie jest dużym plusem, gdyż kolorowe zamknięcia będą widoczne nawet w bardzo dużej kolekcji produktów do ust. Pomadka ma małą pojemność, co jest z jednej strony plusem – jesteśmy w stanie je dość szybko wykończyć, z drugiej minusem – gdyż płacimy otrzymując mniej produktu. Krótko trzyma się na ustach - do 1,5h (nie jest to dziwne) , lecz równomiernie się ścierają.
Pomadki godne polecenia wszystkim, my polujemy jeszcze na kolory: Lust for Blush i who wore it red-er;)

Czy macie już swoje ulubione kolory? Możecie nam jeszcze jakieś polecić?
O&A


P.S. Tym postem zaczynamy Lipstick weekJ

sobota, 7 września 2013

L’oreal Lumi Magique podkład rozświetlający – recenzja

Cześć Dziewczyny!

Ujednolicona i rozświetlona cera to marzenie każdej z nas. Spośród szerokiej oferty podkładów rozświetlających, dziś chcemy przedstawić Wam jeden z nich, który wart jest uwagi, a mowa o Loreal Lumi Magique

  
Producent obiecuje: „Pierwszy rozświetlający podkład, który natychmiastowo rozświetla cerę oraz jednolicie pokrywa skórę wydobywając jej naturalne światło! Technologia płynnego światła zastosowana w pokładzie Lumi Magique sprawia, że skóra zyskuje nawet 30% więcej blasku, a błyszczenie jest w pełni zredukowane. Lumi Magique to również nawilżanie, idealne krycie oraz 12 godzin magicznej trwałości”.

Opinia:
·         Podkład spełnia swoje podstawowe zadanie – rozświetla skórę, nadaje jej promiennego wyglądu, blasku, na szczęście nie jest to efekt tłustej skóry,  twarz jest subtelnie rozświetlona.
·         Podkład ma konsystencje bardzo płynną, lejącą, należy go rozprowadzać dosyć szybko, najlepiej i najłatwiej przy pomocy pędzla lub beauty blendera.
·         Ujednolica koloryt skóry, ma krycie średnie, które można stopniować, do zatuszowania problemów skórnych potrzebny będzie korektor.
·         Lekka formuła, prawie niewyczuwalny na twarzy, ma wykończenie naturalne, bardzo łatwa aplikacja, świetnie dopasowuje się do twarzy.
·         Higieniczne opakowanie z pompką
·         Szeroka gama kolorystyczna, nawet osoby blade znajdą kolor dla siebie
·         Mimo, że jest to produkt rozświetlający to nadaje się także do skóry tłustej i mieszanej, nie zapycha, nie pogarsza stanu istniejących problemów skórnych, nie podkreśla suchych skórek
·         Jest długotrwały, nie ściera się w ciągu dnia, nie przyspiesza wydzielania się serum, twarz pozostaje rozświetlona, nie tłusta!
·         Trudno się zgodzić jednak z producentem obiecującym, pełne zredukowanie błyszczenia.

Podsumowując,
Produkt od L’oreal bardzo dobrze się sprawdza i jest godny polecenia. Mimo, że  nazwą może odstraszać posiadaczki skór tłustych i mieszanych, nada się także dla nich. Jest lekki, więc sprawdzi się także u osób nie lubiących czuć makijażu na twarzy (a czy istnieją w ogóle inne?). Spełnia wszystkie oczekiwania, jakie można postawić podkładowi – ujednolica skórę, rozświetla ją, wygląda naturalnie, długo się utrzymuje. Warty wypróbowania, my z pewnością do niego powrócimy;)

Czy też lubicie podkład Lumi Magique?
O&A

piątek, 6 września 2013

Ulubieńcy tygodnia #1

Cześć Dziewczyny!

Dziś rozpoczynamy serię postów, która ukazywać się będzie raz w tygodniu (najpewniej w piątek) pokazująca 5 top produktów danego tygodnia.
A więc zapraszamy na pierwszy post z tej serii…


·         Prostownica Rowenta Respecttissim Liss – prostownica jest dopasowana do wszystkich rodzajów włosów oraz do ich stanu zdrowia (zdrowe, osłabione zniszczone), bardzo szybko się nagrzewa, osiąga temperaturę od 170 do 230 stopni C, zapewnia efekt wygładzonych i nawilżonych włosów.
·         Calvin Klein CK IN2U – perfum o świeżym, lekkim i cytrynowym zapachu, idealny na lato, jedyną jego wadą jest krótka trwałość.
·         Iwostin żel do mycia twarzy Purritin do skóry tłustej i skłonnej do zmian trądzikowych – lekka konsystencja, dokładnie oczyszcza skórę, delikatny, można go stosować zarówno rano i wieczorem, nadaje się także do skóry wrażliwej
·         Catrice matt mouse make up – podkład matujący w musie, idealnie dopasowuje się do koloru skóry, lekko się go nosi w ciągu dnia, pozostawia matowe wykończenie, które bardzo długo się utrzymuje!
·         Pędzel real techniques multi task – wielozadaniowiec, nadaje się do wszystkiego, można nakładać nim  podkład, puder, idealnie sprawdza się także do bronzera i różu. Cudowny;)

Czy macie bohaterów tego tygodnia? ;)

O&A

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...