Cześć Dziewczyny!
Od recenzowanego dzisiaj produktu oczekiwałyśmy wiele. Po
pierwsze nowoczesna formuła łącząca pomadkę i błyszczyk. Po drugie piękne
opakowanie. I po trzecie (najważniejsze) porównywanie do słynnych pomadek – lakierów
do ust YSL Rouge Pur Couture
Glossy Stain. A mowa o pomadkach w płynie od L’oreal – Rouge
Shine Caresse.
102 Romy – klasyczny, jasny
róż, zdecydowanie po chłodnej stronie, w opakowaniu zawiera drobinki, które są
minimalnie widoczne po nałożeniu na usta, wygląda jak naturalny kolor ust;
200 Princess – czerwono – koralowy,
ciepły kolor, który nie zawiera drobinek, ma bardzo dobrą pigmentację.
Producent obiecuje: „Produkt idealny, który łączy cechy pomadki
oraz błyszczyka, harmonia intensywnego koloru i blasku. 8 odcieni stworzonych
na bazie wody zapewni uczucie nawilżonych ust, zaś delikatna konsystencja
zagwarantuje długotrwały efekt. ”
Nasza opinia:
Produkt od
samego początku zachwyca opakowaniem, które jest bardzo szykowneJ Kusi także jego formuła,
która jest połączeniem lekkości
błyszczyka na ustach oraz pigmentacji i długotrwałość szminki. Zaczynając
od zalet produktu, należy wskazać, że pomadki te nie wysuszają ust i nie podkreślają suchych skórek, równomiernie schodzą z
ust, bardzo przyjemnie się je nosi w
ciągu dnia za sprawą lekkiej formuły. Wygodny aplikator sprawia, że
aplikacja produktu jest bardzo łatwa. Na ustach delikatnie zasychają i nie są
klejące. Kolor można stopniować, poprzez dokładanie kolejnych warstw. Mają wykończenie błyszczące. Nie mają
właściwości nawilżających. Niestety opakowanie zawiera niewiele produktu (6 ml).
Aby przejść dalej trzeba wprowadzić podział ze względu na kolor. 102 Romy jest
kolorem tak delikatnym, że niemalże niewidocznym
na ustach, minimalnie pomaga dołożenie kolejnych warstw, pigmentacja
jest bardzo słaba, a sam błyszczyk średnio trzyma się ust (na pewno nie
wytrzyma na ustach podczas jedzenia i picia). Bardziej przypomina delikatny
błyszczyk niż pomadkę w płynie. Z
drugiej strony kolor 200 Princess ma zadawalającą pigmentację, wystarczy jedna warstwa, aby pokryć usta i uzyskać
kolor widoczny w opakowaniu, dodatkowo utrzymuje się dłużej na ustach niż jego
poprzednik (generalnie sprawuje się lepiej niż kolor 102 Romy).
Podsumowując,
Jeżeli macie
nadzieję, że pomadka L’oreal Rouge Shine Caresse nie
będzie wymagała poprawek w ciągu dnia, to niestety będziecie rozczarowane. Trzymają
się one na ustach przyzwoicie, ale jak na błyszczyk, daleko im do trwałości
pomadek o formule long-lasting. Jednak ich dużym plusem jest to, że z ust
znikają równomiernie, a ponowna aplikacja nie przysporzy trudności. Mają bardzo
ładne wykończenie i na ustach wyglądają naturalnie, nawet intensywniejsze
kolory. Dodatkowym atutem jest opakowanie, które ozdobi każdą kosmetyczkęJ
Ostatecznie,
pomadki te zasługują na polecenie, są warte wypróbowania, jednak zalecamy wybór
intensywniejszego koloru, gdyż zwyczajnie lepiej się sprawują.
Czy miałyście
do czynienia z tymi pomadkami? Czy polecacie jakieś kolory?
Pozdrawiamy,
O&A
Ja nie miałam do czynienia ;) Mam ochotę je wypróbować. Mają na prawdę cudowne kolory :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
kolory rzeczywiście prezentują się świetnie, zwłaszcza polecamy 200 Princess:)
Usuńten koral kusi nieziemsko...
OdpowiedzUsuńto prawda i akurat ten kolor dokładnie tak samo jak w opakowaniu, wygląda na ustach:)
Usuńten odcień 200 Princess jest piękny, do tego fajnie, ze ma dobrą pigmentację, bo nie lubię nakładać jakiejś wielkiej warstwy błyszczyku czy pomadki na usta, pewnie się skuszę;)
OdpowiedzUsuńps. zostaję;)
Usuńna pewno będziesz zadowolona:)
UsuńDziękujemy:)