wtorek, 10 września 2013

L’oreal Rouge Shine Caresse (102 Romy & 200 Princess) – recenzja

Cześć Dziewczyny!

Od recenzowanego dzisiaj produktu oczekiwałyśmy wiele. Po pierwsze nowoczesna formuła łącząca pomadkę i błyszczyk. Po drugie piękne opakowanie. I po trzecie (najważniejsze) porównywanie do słynnych pomadek – lakierów do ust YSL Rouge Pur Couture Glossy Stain. A mowa o pomadkach w płynie od L’oreal – Rouge Shine Caresse.


102 Romy – klasyczny, jasny róż, zdecydowanie po chłodnej stronie, w opakowaniu zawiera drobinki, które są minimalnie widoczne po nałożeniu na usta, wygląda jak naturalny kolor ust;
200 Princess – czerwono – koralowy, ciepły kolor, który nie zawiera drobinek, ma bardzo dobrą pigmentację.



Producent obiecuje: Produkt idealny, który łączy cechy pomadki oraz błyszczyka, harmonia intensywnego koloru i blasku. 8 odcieni stworzonych na bazie wody zapewni uczucie nawilżonych ust, zaś delikatna konsystencja zagwarantuje długotrwały efekt. ”

Nasza opinia:
Produkt od samego początku zachwyca opakowaniem, które jest bardzo szykowneJ Kusi także jego formuła, która jest połączeniem lekkości  błyszczyka na ustach oraz pigmentacji i długotrwałość szminki. Zaczynając od zalet produktu, należy wskazać, że pomadki te nie wysuszają ust i nie podkreślają suchych skórek, równomiernie schodzą z ust, bardzo  przyjemnie się je nosi w ciągu dnia za sprawą lekkiej formuły. Wygodny aplikator sprawia, że aplikacja produktu jest bardzo łatwa. Na ustach delikatnie zasychają i nie są klejące. Kolor można stopniować, poprzez dokładanie kolejnych warstw. Mają wykończenie błyszczące. Nie mają właściwości nawilżających. Niestety opakowanie zawiera niewiele produktu (6 ml). Aby przejść dalej trzeba wprowadzić podział ze względu na kolor. 102 Romy jest kolorem tak delikatnym, że niemalże niewidocznym na ustach, minimalnie pomaga dołożenie kolejnych warstw, pigmentacja jest bardzo słaba, a sam błyszczyk średnio trzyma się ust (na pewno nie wytrzyma na ustach podczas jedzenia i picia). Bardziej przypomina delikatny błyszczyk niż pomadkę w płynie.  Z drugiej strony kolor 200 Princess ma zadawalającą pigmentację, wystarczy jedna warstwa, aby pokryć usta i uzyskać kolor widoczny w opakowaniu, dodatkowo utrzymuje się dłużej na ustach niż jego poprzednik (generalnie sprawuje się lepiej niż kolor 102 Romy).  

Podsumowując,
Jeżeli macie nadzieję, że pomadka L’oreal Rouge Shine Caresse nie będzie wymagała poprawek w ciągu dnia, to niestety będziecie rozczarowane. Trzymają się one na ustach przyzwoicie, ale jak na błyszczyk, daleko im do trwałości pomadek o formule long-lasting. Jednak ich dużym plusem jest to, że z ust znikają równomiernie, a ponowna aplikacja nie przysporzy trudności. Mają bardzo ładne wykończenie i na ustach wyglądają naturalnie, nawet intensywniejsze kolory. Dodatkowym atutem jest opakowanie, które ozdobi każdą kosmetyczkęJ
Ostatecznie, pomadki te zasługują na polecenie, są warte wypróbowania, jednak zalecamy wybór intensywniejszego koloru, gdyż zwyczajnie lepiej się sprawują.

Czy miałyście do czynienia z tymi pomadkami? Czy polecacie jakieś kolory?
Pozdrawiamy,

O&A

7 komentarzy:

  1. Ja nie miałam do czynienia ;) Mam ochotę je wypróbować. Mają na prawdę cudowne kolory :)


    W wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolory rzeczywiście prezentują się świetnie, zwłaszcza polecamy 200 Princess:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. to prawda i akurat ten kolor dokładnie tak samo jak w opakowaniu, wygląda na ustach:)

      Usuń
  3. ten odcień 200 Princess jest piękny, do tego fajnie, ze ma dobrą pigmentację, bo nie lubię nakładać jakiejś wielkiej warstwy błyszczyku czy pomadki na usta, pewnie się skuszę;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze:)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...